MÓJ NAUCZYCIEL

TYMEK:)

Popatrz, co może się dziać na warsztatach z Tymkiem. Jeśli zastanawiasz się czy dołączyć do tak mocnej ekipy to przestań się przejmować, takie cuda na macie potrafi każdy przy dobrym prowadzeniu, a zapewniam, że Tymoteusz potrafi pokazać, iż Twoje ciało może znacznie więcej niż myślałaś/eś, że jest to możliwe.

Nasze warsztaty są dla każdego! Zapamiętaj, że u nas nie ma lepszych ani gorszych, każdy ma swój potencjał a my chcemy go wydobyć i oszlifować, jeśli zechcesz.

Przyjdź bez względu na jakim poziomie jest Twoja praktyka!

Tymoteusz Onyszkiewicz (ur. 1973)- gnostyk i filozof. Jest nauczycielem jogi, zarówno w jej aspekcie filozoficznym i psychologicznym (joga darśana), jak i w aspekcie ćwiczeń fizycznych (hatha joga), a także instruktor japońskich sztuk walki, ju-jitsu i karate shotokan.

Autor książek opisujących poszukiwania duchowe oraz autor ponad 60-ciu artykułów poświęconych gnostycyzmowi, jodze, buddyzmowi, filozofii starożytnej i wczesnemu chrześcijaństwu.

Tymoteusz wyszkolił wielu joginów i miłośników japońskich szkół walki.

Jest instruktorem jogi, który potrafi sprawić, że wejdziesz niepostrzeżenie a taką asanę, która dotąd była dla Ciebie nieosiągalna. To sprawia, że czujesz się mega szczęśliwy, endorfiny szaleją i wiesz, że możesz wszystko:)

Obserwuj Tymka na fb, aby być na bieżąco z jego warsztatami i innymi ciekawymi wydarzeniami.

Dołącz do nas, kiedy Cię najdzie ochota:)

Kontakt: Liliana

31 Finał WOŚP „chcemy wygrać z sepsą”

Gramy razem❤️

Spontanicznie, szybko zorganizowaliśmy się z Michałem, aby zagrać koncert w niedzielny wieczór w Zalesiu Górnym w Lasjoga ❤️

Zapraszamy godz.19.00 przybywajcie z każdym groszem

Kwestujemy dla najpiękniejszej Orkiestry Świata😃

Przyświeca nam radosna misja, będziemy podsycać ją muzyką i śpiewem ☀️ Zapraszamy do wspólnego tworzenia tego wyjątkowego wieczoru po prostu byciem, uśmiechem, dobrym słowem i datkiem na rzecz tej wyjątkowej Wielkiej Orkiestry❤️

Mamy niewielką przestrzeń, ale nie chodzi przecież o wygodę a o piękną energię jaką ma w sobie każdy finał Orkiestry. Cieszymy się, że możemy być jej częścią 🙏☀️ ❤️😃

Nowa przygoda z jogą w eMK💟med w Górze Kalwarii ☯️

Nasza sala💜

Od kilku lat prowadzę zajęcia w różnych miejscach Góry Kalwarii, jakoś mnie to miasteczko pociąga i wciąż wierzę, że znajdę tutaj swój stały port. Podjęłam więc kolejne wyzwanie prowadzenia zajęć w Górze 💪

Wiele osób mi mówi, że to się nie uda, że to miasteczko jest uśpione i nikt nie będzie przychodził dla swojego rozwoju. A ja mimo to znów podejmuję walkę o zainteresowanie mieszkańców Góry Kalwarii i okolic. Wiem, że jest tutaj sporo pięknych ludzi, do których jeszcze nie dotarłam.

To były ciężkie 3 lata..ale życie wciąż się toczy i warto zadbać wspólnie o kondycję i nową świadomość w nas. Pragnę odrodzić się w tym pięknym uśpionym miasteczku jak Feniks podnieść się z popiołów i tchnąć ducha odnowy w tutejszą rzeczywistość ☀️

Mam takie postanowienie na stary rok, z nowym będę kreować już kolejne etapy wraz z Wami w naszej pięknej jogowej przestrzeni w eMKmed.

To miejsce, które udostępnia nam Magda (właścicielka eMKmed) będzie funkcjonować dla społeczności, dla każdego zainteresowanego ruchem i własnym rozwojem. Dzięki uprzejmości Magdy mogę rozwinąć skrzydła i być dla Was nie tylko nauczycielem jogi. Będziemy prowadzić różne tematyczne warsztaty o jodze, tantrze, medytacji. Będziemy zapraszać zaprzyjaźnionych profesjonalistów w swoich dziedzinach,aby przybliżyć Wam ten fascynujący świat jogi i medytacji. Pragnę wrócić do lubianej przez wiele osób tradycji koncertów żywej muzyki na misach i gongach. To wszystko już wkrótce będzie się wydarzać, wystarczy obserwować stronę lub zaglądać do nas na zajęcia ☯️

Jeśli posiadasz fb zapraszam na stronę:

Liliana Celmer czas.na joge.pl

Full Moove

Liliana Celmer

Michał Ożarowski

Zrodził się w Nas pomysł, aby podarować swój wspólny potencjał i czas dla każdego, kto lubi ruch, muzykę, medytację i pracę z intencją.

Jesteśmy dwojgiem ludzi o podobnym postrzeganiu świata i chęci nieustannego rozwoju siebie.

Ten projekt powstał z pasji do ruchu, dźwięku i wiary w samouzdrowienie. Wraz z Michałem łączymy swoje pasje w cyklicznym projekcie, który nazwaliśmy FullMoov.

FullMoove- to ruch, intencja i żywy dźwięk. Praktyka jogi z miękkością, która ma na celu wyzwolić w Tobie intuicyjny ruch i utrzymać Cię w przepływie. Medytacja w ruchu wypełniona muzyką. Ten projekt to pomysł na połączenie delikatnej praktyki jogi z muzyką wykonywaną na żywo. Praktyka jogi z dłuższą medytacją dająca możliwość łatwiejszego wglądu w siebie. Będziemy w przepływie, prowadzeni przez wibracje dźwięku-a więc ruch przestrzeni, która będzie uruchamiać nas fizycznie i niefizycznie.

To wszystko umieściliśmy w FullMoov.

Liliana Celmer- to ja, o mnie jest cała ta strona. Joginka i masażystka, staram się dotrzeć do innych poprzez energię ruchu, oddechu i dotyk.

Michał Ożarowski

Zawodowo zajmuje się realizacją dźwięków w zakresie postprodukcji. Michał używa dźwięku tak, aby stworzyć przestrzeń do autoregeneracji każdego z odbiorców, na poziomie ciała fizycznego, mentalnego oraz ducha. Komponuje muzykę relaksacyjną. Jest certyfikowanym masażystą misami dźwiękowymi wg metody P. Hessa. Od 2016 roku pracuje aktywnie z dźwiękiem jako medium profilaktyki zdrowotnej.

Pierwsza edycja FullMoov ruszyła 7. 11. 22 w kameralnej szkole jogi Lasjoga Katarzyny Borowskiej w Zalesiu Górnym. To zaciszne miejsce wśród drzew, stało się pięknym dopełnieniem naszego projektu.

To jak rozwinie się nasz projekt zależy od ludzi, energii grupy, od tego co poczujemy i gdzie zaprowadzi nas intuicja.

Koniec wakacji.

Zachęcam do nudy 😀 zaraz znów wpadniemy w codzienny kołowrót zdarzeń 🙆‍♀️ Zanim to się stanie daj sobie czas na nic nierobienie. Jeśli nie możesz pozwolić sobie na taki luksus celebruj te intymne chwile, w których jesteś sam/a ze sobą. Pozwól sobie na pyszną kawę, może lody czy ciastko i poupajaj się tą cenną chwilą.. pomyśl co mogłoby sprawić Ci radość. Czasem to takie proste, uśmiech do siebie w lustrze lub do kogoś bliskiego, a może do kogoś obcego.. spacer, kąpiel, ja lubię spojrzeć w niebo na słońce, chmury lub księżyc.. Poczuj się choć przez chwilę dobrze ze sobą i światem, nic więcej i aż tyle. To na prawdę pomaga mieć częściej uśmiech na twarzy i w sercu 🌿💚🌞

Miejsce moich medytacji

Jak zacząć balansować nad matą?

Lato w pełni, więc zapraszamy na krótki i treściwy warsztat jogi, który pozwoli wykorzystać i utrwalić słoneczną energię🌻 Nie trzeba nigdzie wyjeżdżać ani nocować, wystarczy, że zarezerwujesz trochę czasu w weekend 13-14.08.22 i wpadniesz do nas na trochę.
Nasze warsztaty podzielone są na dwa dni, na które składają się 3-godzinne bloki treningowe tak, aby każdy mógł stopniowo dojść do trudniejszych asan. Pierwszy dzień to zestaw pozycji związanych ze skłonami. Skłony, te stojące, jak i te wykonywane na siedząco, sprawiają wrażenie dość łatwych, ale są to jedne z najtrudniejszych, wymagających najwięcej skupienia i siły woli ćwiczeń. W sobotę poznawać będziemy techniki „asan skłonowych”, a także pracę mięśni i systemu nerwowego podczas wykonywania skłonów.
Drugi blok zaplanowany na niedzielę, dotyczyć będzie balansów na rękach, a więc bakasan, kaundinyasan i majurasan.
Te bardzo efektownie asany nie są wcale tak trudne, jak się wydają. Na naszych warsztatach poznawać będziemy techniki wprowadzające do „balansowania nad matą”.

Warsztaty prowadzą:
Tymoteusz Onyszkiewicz, nauczyciel jogi, zarówno w jej aspekcie fizycznym (hatha joga), jak i filozoficznym i psychologicznym (joga darśana), a także instruktor japońskich sztuk walki, ju-jitsu i karate shotokan.
Liliana Dorota Celmer, instruktorka i propagatorka jogi czas.najoge.pl, zafascynowana ruchem w jego fizycznym i psychicznym aspekcie, będąca także masażystką oraz instruktorką pilatesu.

Na warsztatach będzie można kupić książkę Tymoteusza Onyszkiewicza „Cienie na wietrze, esej o jodze, tantrze i medytacji.”

Miejsce warsztatów to piękna przestrzeń lasjoga.pl położona w zacisznym miejscu wśród drzew w Zalesiu Górnym.
Cena warsztatów:
Pełen warsztat (dwa dni, po 3 godziny każdy) – 180 zł.
Jeden dzień (3 godziny, sobota lub niedziela) – 100 zł.
Płatność na miejscu przed warsztatem gotówką lub kartą.
Liczba miejsc ograniczona ze względu na Waszą wygodę i bezpieczeństwo.
Zapraszamy serdecznie 🙏🧘‍♀️


	

masażystką być

Od dawna moim pragnieniem była praca z energią, ale nie sądziłam, że będzie to miało miejsce w kontekście masaży. Życie plecie niespodziewane historie..

Lomi lomi nui po prostu musiało mi się przydarzyć.

Już podczas kursu zrozumiałam, że lomi będzie moim dopełnieniem, pamiętam ten poranek, gdy zmęczona, przebodźcowana nadmiarem dotyku i ogromu informacji zaczęłam łączyć różne fakty z przeszłości z tym, czego właśnie doświadczałam podczas nauki lomi.

To było jak olśnienie, moje synapsy oszalały, nagły przepływ informacji łączący dawną ja z teraźniejszymi zdarzeniami.

Poczułam jak wszystko zaczęło się układać, to tak, jak by lomi było tym jednym brakującym puzzlem w układance. Myślę, że tak właśnie się dzieje, gdy wkroczymy na właściwą życiową ścieżkę. Wszystko co robiłam w życiu było różnymi luźnymi zdarzeniami, teraz ten kurs połączył jedną klamrą całość moich życiowych doświadczeń. Trudno to wyrazić, ale tak właśnie się stało.

Joga wspaniale połączyła mnie z samą sobą, dała mi poczucie własnej wartości, zdrowe i sprawne ciało, nowy sposób życia, spokojny umysł i pewnego rodzaju przewodnictwo.

Pragnęłam być nauczycielem, sprawiać, aby inni mogli poczuć to samo, ten komfort bycia zdrowym i silnym na zewnątrz i wewnątrz siebie. Tak się stało, wciąż się to dzieje, uwielbiam to i chyba nigdy nie przestanę,ale rozwój się nie kończy, wciąż można być lepszą wersją siebie.

Teraz nie tylko patrzę na swoich uczniów jak jogin, ale mam poczucie co niesie ze sobą dotyk lomi, miękkie ruchy tego masażu przenoszą się na miękkość mojej oceny, na wiedzę o ciele i ruchu. To wszystko, co wyniosłam ze szkół, z niezliczonych godzin nauki anatomii, z wieloletniej pracy w szpitalu, z obcowania z pacjentami i ich chorobami, opatrzenie z tomografią , rezonansem i rtg. z tego wszystkiego mogłam czerpać w obecnej pracy nauczyciela jogi. Oczywiście, że zauważałam i doceniałam te zależności. Jednak nagle poczułam, że nawet mało znaczące sprawy, których niegdyś doświadczyłam teraz także wpisują się w nowe zrozumienie tego, że były potrzebne, że doprowadziły mnie do dziś i mają znaczenie.

Każdy z nas kroczy swoją ścieżką zbierając doświadczenia, które z czasem procentują wiedzą dając nam coraz większą mądrość i zrozumienie. Wiemy o tym wszyscy, a jednak niezwykle jest poczuć ten moment, gdy to staje się tak bardzo przejrzyste , tak oczywiste.

Czułam niemal od zawsze, że wszelkie zdarzenia w moim życiu nie są przypadkowe, a mimo to nie zdawałam sobie sprawy jak mogłyby się ze sobą łączyć. Kurs lomi pozwolił mi to zrozumieć, to wielkie wydarzenie, które zmieniło mnie wewnętrznie.

Najprościej stwierdzić, że nabrałam dystansu do życia.

Jestem wdzięczna przestrzeni i sobie za to, że podążyłam tą drogą.

Oczywiście mam nadal swoje ludzkie życiowe problemy, ale łatwiej mi się żyje w nowej odsłonie siebie.

Lomi otworzyło mi zrozumienie na przepływ i pracę z energią drugiej istoty.

Po wykonaniu pierwszego samodzielnego masażu już we własnej praktyce, nie mogłam dojść do siebie przez trzy dni! Nie rozumiałam co się dzieje i nie wiedziałam jak sobie z tym poradzić. Osłabienie wciąż towarzyszy mi po wykonaniu lomi, ale teraz rozumiem ten proces i radzę z nim sobie. To właśnie wejście w energię drugiej osoby, taka bliskość, dotyk i otwartość pomiędzy masażystą a osobą masowaną, jest głębokim doświadczeniem dla obydwu stron. Trzeba uważać, aby nie wpaść w układ typu: dawca-biorca. Tak właśnie mi się zdarzało na początku praktyki, to stąd wynikało moje zmęczenie. To mi się czasem jeszcze przytrafia, ale świadomość pomaga.

Nie zmienia to faktu, że uwielbiam wykonywać masaż lomi lomi nui i wolę go dawać niż brać, ale uważam już na to, aby być w równowadze, aby nie oddawać wszystkich swoich sił witalnych, ale żeby też czerpać dla siebie.

No i nawet w tym tekście pięknie połączyła mi się joga z lomi, bo przecież kwintesencją jogi jest bycie w równowadze.

Całkiem od niedawna wykonuję też masaż twarzy wg. metody japońskich mistrzów.

To piękna praktyka, która przyszła mi znacznie łatwiej bo joga i lomi mnie wspierały.

Masaż kobido jest uznawany za najtrudniejszy na świecie, cieszę się więc, że życie tak pięknie to ułożyło. Bo przecież to nie jest przypadek, iż najpierw byłam w zuchach samarytanką, potem szkoła medyczna, potem praca w szpitalu, joga.. nauczyłam się bycia masażystką i każda kolejna umiejętność w tej dziedzinie będzie wypadkową poprzednich zdarzeń. Zachwyca mnie zauważanie takiego sensu życia.

„Rehabilitacja Kobiet leczonych z powodu nowotworów złośliwych gruczołu piersiowego”

Stowarzyszenie „Amazonki” Warszawa-Centrum realizuje projekt
„Rehabilitacja Kobiet leczonych z powodu nowotworów złośliwych gruczołu
piersiowego”, wykonywany w ramach zadania publicznego
współfinansowanego przez Urząd Miasta Stołecznego Warszawa.

Jestem dumna, że udało się doprowadzić do tego jakże wzniosłego projektu!

Zawsze czułam w sobie potrzebę robienia czegoś dla innych, dlatego pewnie będąc młodą dziewczynką byłam w Zuchach samarytanką, szybko zdobyłam tę sprawność i z entuzjazmem opatrywałam roztrzepanych chłopców spadających z drzew.

Później zastanawiałam się czy zostać pielęgniarką, położną a może analitykiem w laboratorium..w końcu trafiłam na elektroradiologię..a potem zaproponowano mi praca w roli fizyka medycznego w warszawskim Centrum Onkologii.

Pracując w szpitalu zajmowałam się planowaniem leczenia pacjentów onkologicznych.

Fizyk medyczny współpracuje z lekarzami wszelkich specjalizacji, jego zadaniem jest pomoc w stworzeniu odpowiedniego przebiegu procesu leczenia poprzez radioterapię bądź brachyterapię dla każdego potrzebującego tego pacjenta, bez względu na to, gdzie w ciele chorego zlokalizowany jest nowotwór.

Każdy pracownik ma swoje preferencje, ja najczęściej wybierałam grupę pacjentek z nowotworami piersi, tak wyspecjalizowałam się w tej dziedzinie najmocniej.

Zainteresowanie tą właśnie grupą pacjentek wyszło poza ramy obowiązków mojej codziennej pracy w szpitalu.

Pragnęłam móc zrobić coś więcej dla kobiet dotkniętych nowotworem piersi.

Poza pracą w szpitalu zajmowałam się praktyką jogi, to była moja pasja, którą zapragnęłam zaszczepić na gruncie pacjenta onkologicznego.

Tak rozpoczęłam przygodę z Amazonkami:) Zgłosiłam się do nich ze swoim entuzjazmem i pasją w oczach, a one przyjęły mnie z otwartymi ramionami:)

Tak oto codzienna praca fizyka zaczęła przenikać się z pasją do jogi.

Praca w Centrum Onkologii (teraz Narodowy Instytut Onkologii) była dla mnie niezwykle ważna i jestem wdzięczna za to, że mogłam ją wykonywać.

Jednak przyszedł moment, w którym poczułam, iż ten rodzaj zajęcia nie daje mi już wystarczająco dużo satysfakcji.

Po 23 latach podjęłam decyzję o rezygnacji z pracy na etacie na rzecz własnej działalności związanej z jogą i ogólnym wspieraniem rozwoju poprzez ruch i większą koncentrację na danym człowieku.

To trudny zawód, piękny i niedoceniony. Dziękuję wszystkim, którzy wytrwali przez tyle lat ze mną i którzy pomimo trudności pozostali na stanowisku.

Sytuacja jaką przyniosła pandemia covid-19 mocno utrudniła na nowo obraną drogę życia. Niczego jednak nie żałuję, jak widać wciąż trwam i się rozwijam!

Jestem teraz mocniejsza i powstaję niczym Feniks z popiołów.

Ten projekt jest dowodem na to, że warto walczyć o swoje i nie poddawać się chwilowym niepowodzeniom, ale wykorzystać je do budowania z nich siły.

Nic w życiu nie dzieje się bez przyczyny, wszystko wpływa na siebie, moje wcześniejsze pasje, moja poprzednia praca, wszystko to składa się na to, kim jestem teraz i czerpię z tego pełnymi garściami.

Więcej na temat projektu przeczytasz w zakładce „ZAJĘCIA „

Polecam artykuł, który napisałam jeszcze podczas mojej pracy w szpitalu.

Artykuł ukazał się na łamach czasopisma

„Amazonki” nr 34 strona 8/9

Konie a joga

Podczas kursu instruktorskiego mieliśmy za zadanie napisać dłuższy tekst na temat tego, co miało wpływ na to, że właśnie jogę wybraliśmy jako swoją ścieżkę życiową.

To może wydać się dziwne,ale w moim przypadku były to konie.

Wiele lat spędziłam wśród tych pięknych zwierząt poznając je dokładnie od źrebaka do starości. Uczyłam się jeździć w wyścigowej stajni na Służewcu, gdyż mieszkałam niedaleko. Potem skończyłam studia na SGGW ,kierunek: Hodowla koni. Studiowałam ze względu na pasję do koni, do zwierząt i do ruchu.

Wcześniej skończyłam Studium Zawodowe na Akademii Medycznej w Warszawie, później pracowałam 23 lata w warszawskim szpitalu onkologicznym..a w między czasie wciąż rozwijałam swą pasję jeździecką.

Przez te wszystkie lata w moim życiu była obecna anatomia i fizjologia zarówno ludzi jak i zwierząt (głównie koni). Mając sporo własnych koni musiałam nauczyć się o nie dbać, leczyć je i doglądać.

Zrozumiałam, że ludzie niewiele się różnią od koni..w sensie problemów spowodowanych przeciążeniem układu ruchu oraz układu nerwowego.

Miałam możliwość obserwować i móc jeździć na setkach tych pięknych zwierząt.

To dostarczyło mi dużą wiedzę odnośnie pracy mięśni i stawów koni, wpływu różnych obciążeń fizycznych na ogólny dobrostan zwierząt.

Pracując z bardzo młodymi zwierzętami widziałam w jaki sposób rozwija się ich siła i wytrzymałość. Byłam także świadkiem wielu błędów i przykrych skutków złej pracy (najczęściej zbyt ciężkiej) mięśni i stawów. Tak tworzyła się moja wiedza..powoli i długo.

Jeżdżąc konno czujesz pracę ciała konia pod sobą, wiesz jak się zachowa przy skrętach, zmianach tempa, w różnych chodach. Słyszysz na twardym podłożu czy jego kopyta uderzają równomiernie, czy rytm kroku nie jest zaburzony, rozpoznajesz za pomocą dotyku czy jego ciało jest spięte czy zrelaksowane…okazało się, że wiele lat później zaczęłam wykorzystywać tę wiedzę w jodze.

Tak to poprzez pasję do zwierząt przeniosłam umiejętność obserwacji ciała zwierząt na obserwację tego co dzieje się w ciele człowieka.

To niezwykle pomocna umiejętność w prowadzeniu zajęć jogi.

Przełożyłam wiedzę zdobytą w pracy ze zwierzętami na pracę z człowiekiem.

Widzę a czasem nawet słyszę w ciałach moich uczniów to co jest do naprawienia..czuję, gdy ich ciała odpuszczają spięcia i się relaksują. To wspaniała umiejętność, za którą dziękuję sobie i wszystkim moim nauczycielom, trenerom i licznym koniom, których grzbiety wielokrotnie musiały dźwigać mój ciężar.

Nigdy nie przypuszczałam, że ta wiedza, która była po prostu niewymuszoną pasją, stanie się źródłem inspiracji i wiedzy w jodze, która stała się nie tylko pasją lecz także źródłem utrzymania.

To wspaniałe uczucie wiedzieć, że te wszystkie lata spędzone w siodle, nie były stratą czasu, nie są jedynie dawnym wspomnieniem. Okazuje się, że wszystko w naszym życiu ma głęboki sens tylko nie zawsze to zauważamy.

Namaste

Lawendowy Dom

Mieszkamy na sielskiej wiosce pod lasem..wynieśliśmy się rodziną z miasta w 2011 roku.

Zbudowaliśmy nasz dom i to właśnie tutaj narodził się nowy sposób na życie, tutaj zaczęłam myśleć o życiu inaczej, tu zaczął realizować się pomysł życia z jogą.

Najpierw przychodziły moje sąsiadki, przyjemne kameralne praktyki, bez zobowiązań,

bez wprawy, bez papieru instruktora, tak po prostu, przyjacielskie spotkania z jogą.

Czas pokazał, że to moja właściwa droga, joga stała się pasją.

Powoli nabierałam wprawy, skończyłam kursy instruktorskie i zaczęłam własną praktykę na poważnie.

Mieszkam na wsi i właśnie tutaj postanowiłam dawać swoje lekcje.

Tak to się zaczęło i trwa cały czas..prowadzę zajęcia w różnych okolicznych miejscowościach.

W końcu postanowiłam oddzielić strefę domu od pracy.

Życie jednak pokazało, że joga jest naszym życiem i nie ma sensu jej rozdzielać z domem.

Cała rodzina zaakceptowała mój wybór, w jakiś sposób wszyscy w tym uczestniczymy.

Syn Michał także zajął się jogą i to właśnie jego jest teraz nasza firma..

Tworzymy wspólny rodzinny dom, który jest nierozerwalnie związany z naszą pracą.

Tutaj żyjemy na co dzień , tutaj tworzymy wspólnie nowe pomysły i organizujemy warsztaty.

To strefa naszego życia, którą postanowiliśmy dzielić się z innymi.

A skąd lawenda?

Lawenda była pierwszą rośliną, która dobrze przyjęła się na naszej działce, była budowa, był upał i rośliny nie dawały rady przetrwać, ale lawenda wytrwała i wciąż jest tutaj z nami.

Kochamy naszą lawendę a ona odwdzięcza się za naszą miłość swym pięknem i zapachem.

bsh